Jestem po lekturze książki Elizy Kąckiej „Wczoraj byłaś zła na zielono”. Erudycja autorki sprawia, że wstrzymuję oddech. Czytam zdania wydające się idealnie wyważone, wysmakowane. Składają się ze słów, które znam a jednak nie mam talentu, który pozwoliłby mi je w taki wyszukany sposób zestawiać. Zawsze niezmiennie czuję pozytywną zazdrość, że ktoś tak potrafi. Mój umysł od razu podsuwa obrazy pisarki siedzącej za pięknym biurkiem, zerkającej w dal przez wielkie okno. Jej palce lekko i z gracją stukają w klawiaturę laptopa. Na ekranie jakby od niechcenia pojawiają się słowa. I nie mogę się tylko zdecydować czy w tej scenie świeci słońce czy pada deszcz. Wiem, że to iluzja. Odtworzenie przez moje neurony jakiegoś wyobrażenia albo kawałka filmu. Zdaje sobie sprawę, że sam proces pisania książki jest mozolny, pełen wyzwań. Wymaga pokory i cierpliwości, gdy gubią się pomysły albo nie splatają wątki.
Mam więc dużo szacunku dla autorów. Czytam różne teksty. Ich źródła też są różne: książki, artykuły, posty na FB czy Istagramie. Kiedyś czytałam od deski do deski wszystko wychodząc z założenia, że na końcu może jednak coś mnie zaskoczy. Teraz częściej odpuszczam. Sprawdzam ze sobą czy mam ochotę poświęcić kawałek życia na lekturę. Publikacje kupuję namiętnie i „na zapas” w Najlepszej Księgarni. Czuję się usprawiedliwiona jak dotarła do mnie wypowiedź Umberto Eco, który posiadał 50 000 książek: "Głupotą jest myślenie, że musisz przeczytać wszystkie książki, które kupujesz, tak jak głupotą jest krytykowanie tych, którzy kupują więcej książek niż kiedykolwiek będą w stanie przeczytać. To tak, jakby powiedzieć, że powinieneś użyć wszystkich sztućców, okularów, śrubokrętów lub wierteł, które kupiłeś, zanim kupisz nowe.” Pewnie nie jest to idealna metoda, ale na teraz wydaje mi się bardzo ok.
Także od paru lat przeprowadzam selekcje tytułów, nagłówków, pierwszych rozdziałów licząc na to, że wybór będzie trafny. Jedyny wyjątek jest wtedy, gdy pojawia się natrętna myśl… to już gdzieś było! Wtedy brnę do końca tekstu próbując sprawdzić jaka jest prawda. I nie o to chodzi, że tropię plagiaty. Mam świadomość, że wszystko już ktoś opisał. Ale moja potrzeba sprawiedliwości jest mocno niezaspokojona, gdy widzę, jak ktoś opanował funkcje kopiuj-wklej, ale nie opanował sztuki używania cudzysłowu i uczciwego podawania źródła. Zdarza mi się natknąć na posty, których rzekomy autor pławi się w komentarzach pełnych peanów na temat jego erudycji. Co do przemyśleń nie dyskutuje, bo mogą być podobne. Ale trudno powiedzieć, że ktoś jest w stanie użyć takich samych słów, kolokacji, fraz jak autor tekstu.
Przypisywanie sobie po kryjomu nie swoich zasług źle o nas świadczy. Ale trafny cytat mówi wiele dobrego o osobie cytującej. Może nie mamy punktów za oryginalność tekstu, ale na pewno zyskujemy szacunek za wybór i rozpowszechnianie. Nie bójmy się więc wskazywania autorów. Nowego dania może nie wymyślili, ale oryginalnie połączyli składniki i za to należy im się cudzysłów.
Made with by Tau Ceti
Fioletowy Most
Nr konta:
68109018700000000504027477
Agnieszka Lewandowska
agnieszka@fioletowymost.pl
797 456 081