Jestem z natury nieśmiała. Nikt z moich znajomych ani przyjaciół nie będzie chciał potwierdzi tej tezy. Ale ja naprawdę jestem nieśmiała. Jak jestem w nowym dla siebie środowisku to będę cicho siedziała w kąciku i przyglądała się co robi reszta ażeby nie daj Boże się nie wychylać za bardzo i nie zostać zauważoną. A jak jeszcze się przydarzy, że ktoś w towarzystwie jest gwiazdą socjometryczną pięknie ubrany, głośno i interesująco mówi i wszyscy go słuchają z zapartym tchem albo wybuchają śmiechem słysząc jego dowcip no to już w życiu się nie odezwę. Jak idę na masaż i potrzebuje się podrapać bo coś mnie swędzi to będę się męczyć dłuższy czas, żeby nie przeszkadzać masażyście w jego pracy. Jak ktoś za blisko mnie stoi w autobusie to nie poproszę go, żeby się odsunął tylko ja się odsunę, bo przecież on ma prawo tam stać gdzie stoi a ja chyba nie bardzo.
To skąd ten pomysł całej reszty świata, że nieśmiałość nie jest moją cechą?
Myślę że stąd że jeżeli trzeba zadbać o innych to staję się Meridą Waleczną. Będę wkładać nogę między drzwi, będę domagać się rzeczy niemożliwych, kopać się przysłowiowym koniem. Pójdę na protest i będę krzyczeć - a co? niech świat się dowie o tej sprawie! W autobusie poproszę głośno o ustąpienie miejsca starszej osobie. Będę dzwonić po ludziach prosząc o wpłatę na zbiórkę dla chorego syna koleżanki sąsiadki. Założę fundację, wystąpię publicznie przed dużą grupą nieznanych osób, udzielę wywiadów do mediów… I to wszystko będzie w mojej strefie komfortu tylko dlatego, że nie dotyczy mnie bezpośrednio.
Jak sobie o tym teraz myślę to widzę że jest w tym duża nierównowaga. Angażuję się bez stresu, wstydu, rezygnując z tego co dla mnie ważne, żeby zadbać o czyjś dobrostan a z działaniami na rzecz siebie samej czekam na cud. Trochę poczytałam, posłuchałam, postudiowałam i mam przekonanie graniczące z pewnością, że nieadekwatnie w tym zakresie przygotowałam się do życia. Po dłuższych debatach sama ze sobą postanowiłam, że chcę umieć zawalczyć o siebie, sprawdzić co mi służy a wtedy na pewno będę skuteczniej walczyć o innych. Więc od jakiegoś czasu wybieram co i jak chcę robić, wychodzę z cienia i staję w świetle reflektorów mówiąc dobre rzeczy o sobie i z radością a nie bezradnością przyjmując komplementy. Ostatnio udało mi się znaleźć równowagę między ja dla mnie i ja dla świata podczas rozmowy z Olą Wawrowską z Fundacji Idylla. I wiecie co fajnie mi z tym. A jeśli ktoś ma ochotę zobaczyć o czym mówię to zapraszam do obejrzenia filmu na YT.
Made with by Tau Ceti
Fioletowy Most
Nr konta:
68109018700000000504027477
Agnieszka Lewandowska
agnieszka@fioletowymost.pl
797 456 081