Logo Fioletowy Most
ikonka YouTube
ikonka Instagram
ikonka Facebook
03 lutego 2025

Pomaganie.
Wystarczy chwila.

Coaching bywa indywidualny, ale może też być doświadczeniem grupowym. Lubię prowadzić warsztaty dla różnych osób, bo tu znajduję potwierdzenie mojego wewnętrznego przekonania, że jak dobrem się dzielimy to ono się mnoży.

W zeszłym roku prowadziłam warsztaty dla seniorów. Razem odkrywaliśmy autentyczność, życiową równowagę jak i to co robi z nami pesel. Dużo śmiechu, wzruszeń, nie zawsze łatwych refleksji…, czyli to z czym każdy z nas może się na co dzień spotkać. Kiedy już świętowaliśmy ostatnie wspólne chwile w drzwiach stanął przystojny, intrygujący mężczyzna w wieku późnej dojrzałości. Chciał dołączyć do dyskusji. Nikt nie wyraził sprzeciwu a ja patrząc z uwagą na nowoprzybyłego zaprosiłam wszystkich do dzielenia się refleksjami za co możemy sobie sami podziękować. Zapadła cisza. Może przez to, że zmieniła się konfiguracja grupy, ludzie nie czują się bezpiecznie? – myślałam gorączkowo. Ale mimo mojej wrodzonej niecierpliwości pozwoliłam wybrzmieć pytaniu powtarzając je raz jeszcze. Nie spieszymy się nigdzie – zapewniałam siebie, żeby dodać sobie otuchy.

Pierwszy ku mojemu zaskoczeniu odezwał się Bogumił.

- Ja jestem sobie wdzięczny za to, że zdecydowałem się w końcu wyjść z domu i że odważyłem się tu wejść - powiedział patrząc w okno. - Fajnie mi tu z wami- dodał przenosząc wzrok na ludzi siedzących wokół stołu.

Te słowa wywołały lawinę drobnych, dobrych zdarzeń. Każdy chciał pokazać Bogumiłowi, że go widzi i słyszy i że ta grupa może być jego „stadem”, jeśli tylko chce. Został też wyposażony w całą listę co, gdzie, kiedy, z kim, czyli wszystkie możliwe aktywności dla seniorów. Oczy Bogumiła do tej pory smutne zaczęły nabierać blasku. Zaczęliśmy wspólnie żartować, przekomarzać się. Jakby ta dobra energia, która powstała w sali miała przybrać jakiś kształt to chyba byłyby to różnokolorowe motyle. Gdy się rozstawaliśmy Bogumił poprosił mnie, żebym zapisała jego numer telefonu i zadzwoniła do niego koniecznie, gdy będę organizowała kolejne warsztaty. Ja przy licznych świadkach odebrałam od niego przysięgę, że będzie wpadał na zajęcia i nie utknie już samotnie w domu.

Po paru tygodniach będąc na spotkaniu w okolicy wpadłam do domu kultury chcąc sprawdzić, jak się mają moi ukochani seniorzy. Grupa siedziała na zajęciach, ale jak się pojawiłam trening pamięci poszedł w niepamięć. Rozmawialiśmy o tym, co było dla nas żywe w tamtej chwili. To było jak odwiedziny u dobrych, dawno niewidzianych znajomych. Jak zakładałam płaszcz podeszła do mnie Maria.

- Aga! Zadzwoń do Bogumiła. Nie było go ostatnio. Nie ma go dzisiaj. Widziałam go w sklepie jakiś czas temu, ale nie zdążyłam podejść. Trochę się martwimy. - powiedziała na jednym wdechu.

- Och! Dzięki, że mi mówisz. Oczywiście zadzwonię. - zapewniłam.

Wsiadałam do samochodu i zaniepokojona wybrałam numer Bogumiła. Połączenie było aktywne, ale w słuchawce panowała cisza. Szybko się przedstawiłam, żeby ktoś po drugiej stronie, jeśli tam był, nie rozłączył się.

- Bogumił to ty? – dodałam na końcu.

- Tak to ja. – usłyszałam zaskoczony i trochę wycofany męski głos.

- Słuchaj, mam dzisiaj imieniny i postanowiłam sobie zrobić prezent i do ciebie zadzwonić. – wypaliłam bez zastanowienia.

Mój samochód wypełnił śmiech.

- Wszystkiego najlepszego kochana, niech ci się wiedzie w życiu. I zrób w końcu te warsztaty, bo szukałem w całym mieście i takich jak ty robisz to nie ma. – powiedział Bogumił.

- Byłam dzisiaj w domu kultury a ciebie tam nie było – odparowałam zaczepnie.

- Dzisiaj nie mogłem. Trochę chorowałem, ale za tydzień będę. Wpadniesz? – prośba zwisła w powietrzu.

- Kontrola będzie niezapowiedziana. Nie znasz dnia ani godziny, więc musisz bywać. – odpowiedziałam śmiejąc się.

- Dziękuję ci za ten telefon. Zrobiłaś mi dzień. – na do widzenia powiedział Bogumił.

Rozłączyłam się a uśmiech nie schodził mi z facjaty przez całe popołudnie.

Po raz kolejny dotarło do mnie, że pomaganie to nie zawsze wielkie czyny. To często zwykła rozmowa, uważność na drugą osobę. To spojrzenie, uśmiech, gest mówiące „widzę cię”. Naszą podstawową potrzebą jest potrzeba przynależności. Chcemy instynktownie czuć się częścią czegoś większego. Dzięki takim „drobiazgom” jesteśmy w stadzie chociaż przez chwilę. A ta chwila często sprawia, że mamy ochotę na kolejną i drobnymi krokami możemy zmienić coś w życiu.

Made with  by Tau Ceti

Fioletowy Most
Nr konta:
68109018700000000504027477

ikonka YouTube
ikonka Instagram
ikonka Facebook

Agnieszka Lewandowska
       
agnieszka@fioletowymost.pl
       797 456 081